Header Image

Ameryka jednopietrowa [1937 r.] - Ilja Ilf, Eugeniusz Pietrow

W drugiej połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku, niemalże w przededniu wybuchu II wojny światowej, dwaj niepozorni literaci w okularach w rogowych oprawach wypłynęli promem "Normandia" z Hawru do Nowego Jorku. Tymi literatami byli znani z arcyzabawnej komedii 12 krzeseł, Ilja Ilf i Eugeniusz Pietrow. Ameryka jednopiętrowa jest zapisem wielkiej podróży po Stanach Zjednoczonych, opisem ówczesnego stylu życia i ciekawostek, nie tylko z perspektywy Rosjan, ale z perspektywy Europejczyków w ogóle. 

Wiele zdań w wydanej w 1937 roku książce zdaje się być nadal aktualnych: "Nowy Jork nie należy do miast, w których można chodzić powoli. Ludzie nie chodzą tutaj, lecz biegają kłusem". Jedząc w miejscowych restauracjach poczynili kolejną obserwację, a otóż, iż Amerykanie również w pośpiechu jedzą, a właściwie "zaopatrują się w pokarmy, jak motor zaopatruje się w benzynę". 


Nowy Jork - odniosłam wrażenie - onieśmielił autorów i przyprawił o palpitację serc, choć bardzo starali się tego nie okazywać w swoim reportażu. Zwłaszcza ciekawie skomentowali rzęsiste oświetlenie ulicy Broadway: "Ma się po prostu wrażenie, iż zapalenie jeszcze jednej choćby lampki spowodowałoby jakąś świetlną katastrofę, która zniszczyłaby wszystko dookoła. Na szczęście jednak lampki takiej nie ma gdzie wetknąć."

Zdumiała autorów także nędza w tym tak bogatym skądinąd społeczeństwie; niezmiernie gorzki był rozdział poświęcony noclegowni Armii Zbawienia. Dość nieoczekiwanie Ilf i Pietrow zabawili również w czynnym wówczas jeszcze więzieniu Sing-Sing. W ogóle korzystali na 100% z rozrywek, które im gorąco polecano, albowiem udali się i na galę boksu oraz na wrestling - w największej i najsłynniejszej wówczas sali widowiskowej, Medison Square Garden, a także obejrzeli szumnie oklaskiwaną burleskę, która zrobiła na nich żałosne wrażenie "zmechanizowanej, że wydaje się produktem seryjnej fabryki". Jedynie rodeo przypadło im do gustu, choć nie bardzo wiem czemu. 


Masy osób, z którymi zawarli znajomość na bankietach i koktajlach pewnie sami nie potrafiliby zliczyć. Każdy z nowych znajomych polecał podróżnych kolejnym, a ci zaś swoim znajomym. Tak też zawarli znajomość z bawiącym przejazdem w Nowym Yorku Hemingwayem oraz znanym w Rosji Johnem Dos Passosem, z którym spędzili sporo czasu zwiedzając miasto.

Że Ameryka to nie tylko Nowy Jork nie trzeba nikogo przekonywać, więc dwaj rosyjscy śmiałkowie udali się w podróż samochodem wgłąb kraju. W towarzystwie młodego małżeństwa, państwa Adamsów, wyruszyli Fordem z drugiej ręki po drogach Ameryki - tu również tłok i ruch niezwyczajny, do którego panowie nie byli przyzwyczajeni. Jednak w tym bezmiarze dzikiego pędu znaleźli oazę spokoju w postaci stacji "gazolinowej" z uprzejmym "service'em".

Dlaczego Ameryka "jednopiętrowa"? Wyjechawszy z Wielkiego Jabłka większość podróży upływa podróżnikom na mijaniu niewielkich miasteczek, bezbarwnych i zdawałoby się i powielonych jak od kalki: z główna ulicą nazwaną nieodmiennie Main Street; "Jeżeli wjazdowi do pierwszego małego miasteczka towarzyszy pewne wzruszenie, wywołane oczekiwaniem na coś nowego, to w drugim miasteczku uczucie to stygnie, w trzecim ustępuje miejsca zdziwieniu, w czwartym - ironicznemu uśmieszkowi, a w piątym, siedemnastym, osiemdziesiątym szóstym i sto pięćdziesiątym - zamienia się w zupełną obojętność (...)"


Jak się podróż zakończyła - nie umiem powiedzieć - tom skończył się w połowie! Czy Ameryka nieznana tychże autorów jest kontynuacją Ameryki jednopiętrowej? Czy nagłe pogorszenie się zdrowia Ilfa i w rezultacie jego śmierć w 1937 roku przerwała plany podróżnikom na tyle skutecznie, że uniemożliwiła dokończenie reportażu? Mam poważny niedosyt, ale znikąd informacji na kluczowe pytanie: i co było co dalej?!

Hm, tak to jest, jak się czyta osiemdziesięcioletnie książki. Ale jak się tu takiej oprzeć? Pachnie tak ślicznie, kusi twardą oprawą, zalotnie ukazuje pieczątki dawnych właścicieli, wypożyczalni i czytelni; "Ameryka jednopiętrowa", przekład autoryzowany Zofii Maliniak, Warszawa, Wydawnictwo Współczesne, numer 2383 Wypożyczalni Książek "Nowa Książka", mieszczącej się we Lwowie przy ulicy Kopernika 33...

Żyj jak rolnik. 100 sposobów jak żyć w zgodzie z naturą - Niklas Kampargard

Większość ludzi właśnie szlifuje formę na lato, a ci bardziej przezorni - myślą już o zimie! Jak być samowystarczalnym i żyć blisko natury, a także jak zaopatrzyć domową spiżarnię i piwnicę podpowiada w książce Żyj jak rolnik Niklas Kampargard. Autor sam wychował się w niewielkim, malowniczo położonym gospodarstwie, więc wiedzę czerpie z doświadczenia swojego i swojej rodziny.


Żyj jak rolnik to bogato ilustrowane kompendium wiedzy, które pozwoli na samodzielne prowadzenie gospodarstwa domowego, podzielone jest na sto mikro-rozdziałów ułożonych tematycznie: Zieloni dobroczyńcy oprowadzeniu zrównoważonego ogrodu pozbawionego chemii, a pełnego dobroczynnych roślin, z których można uzyskać domowe leki na różne dolegliwości; rozdział Zwierzęta w gospodarstwie dotyczy wyboru i opieki nad podstawowymi zwierzętami gospodarskimi, Mięso na talerzu opisuje własnoręczny ubój, obróbkę mięsa i skóry, a także rękodzieło kaletnicze. Owoce i warzywa - ten rozdział zajmuje się pielęgnacją roślin, zwłaszcza drzew owocowych, wyborem i uprawą krzewów, ale co najciekawsze, sposobem przechowywania płodów lata w postaci "babcinych" soków, musów itp. Rozdział ten naturalnie przechodzi w kolejny pod tytułem Uprawa, z którego czerpiemy informację o zbieraniu nasion, uprawie roślin w przydomowej szklarni i ochronie roślin bez użycia szkodliwych pestycydów. Każdy się zgodzi, że ogród żeby żył potrzebuje owadów, a jak chronić te pomocne, a bronić dostępu niszczycielom upraw dowiemy się z rozdziału Naturalny ogród. Kolejne rozdziały: Planowanie i budowa, Budynki gospodarcze, Dawne metody oraz Prąd i pojazdy nastawione są na techniczną stronę funkcjonowania farmerskiego domu. Dowiemy się nie tylko jak przygotować drzewo na zimę, ale i jak funkcjonuje i czy się opłaca zainwestować we własne źródło zasilania w postaci na przykład turbiny wiatrowej, czy paneli słonecznych. 


Żyj jak rolnik jest nie tylko książką dla "ludzi ciekawych wszystkiego", ale i dla tych, szczególnie młodych osób, które zdecydowały się na zamieszkanie we własnym domu, prowadzenie mini-gospodarstwa z własnym warzywniakiem i owocami, z których można robić na zimę soki dla dziecka, czy z zielononóżkami dającymi jajka eko. To bardzo pozytywny trend, który warto propagować. I choć książka jedynie zarysowuje wiele problemów i sygnalizuje kierunek, to warto zwrócić na nią uwagę, ponieważ w prosty i przystępny dla laika sposób tłumaczy wiedzę, która powoli bezpowrotnie zanika.

Ta książka niezmiernie przypadła do gustu mojemu mężowi, który - oprócz survivalu - pasjonuje się poradami gospodarskimi i dla majsterkowiczów. Mnie zaciekawiły zwłaszcza porady dotyczące uprawy ogrodu, przechowywania zbiorów (świetny pomysł z próżniowym pakowaniem owoców i przechowywaniem ich w zamrażalce - takie maszyny do próżniowego pakowania oglądaliśmy niedawno na targach i zrobiły na nas pozytywne wrażenie), i pozbywaniu się ślimaków, które - nie wybaczę im nigdy! - zeżarły moją rzodkiewkę do imentu.

Za możliwość zdobycia wiedzy dziękuję wydawnictwu Edipresse.